
Najpierw znajoma poleciła mi bym uzbroił w czarne mydło marokańskie, zachwalała je w niebo głosy więc postanowiłem dać mu radę wykazać się, już następnego dnia uzbrajając się w Savon Noir, Alepii. Oczywiście duży wpływ na wybór miało zapewne skład i opakowanie w którym zakochałem się momentalnie, a stylistyka i czcionka przypominała mi filmy Tim Burtona co tylko mnie w tej decyzji umacniała .
Przy okazji odwiedzenia swojego ulubionego sklepu organicznego dosłownie 10min spacerkiem od mojego bloku, wpadła mi też w oko maska z płota martwego i glinka wulkaniczna z tej samej serii ale o nich później.

Minusem trochę Le Rhassoula jest opakowanie, po otwarciu mamy taką dodatkową nakładkę w kształcie sita ale o tak dużych dziurkach że właściwie jest bezużyteczna, chcąc na przykład posypać przy jej pomocy mokre włosy możecie skończyć używając jej pełnej zawartości. Dlatego dobrze jest albo mieszając ją z wodą palcem na dłoni albo przyszykować sobie naczynko na wyrabiania jej. Sama glinka Alepii zmienia się w żel w kontakcie z wodą - wtedy macie do wyboru albo umyć nią twarz albo zrobić z niej maskę. Sama maska wysuszy, wygładzi i oczyści cerę z sebum (świetna przy strefie T).
Ostatnim punktem na w naszej trójcy jest Maska z Morza Czarnego (38zł, 100ml). Tutaj radziłbym zachować ostrożność. Po raz pierwszy gdy otworzycie piękne maleństwo ukaże wam się na jego powierzchni woda którą porządnie musicie zmieszać patyczkiem bądź łyżką, ta woda ma tak wysokie stężenie w sobie soli że jeśli nie zmieszacie jej porządnie z błotem prawdopodobnie morze się skończyć mocnym podrażnieniem. Jeśli macie skórę wrażliwą raczej nie używajcie jej w czystej postaci zmieszajcie w 50/50 z np glinką zieloną lub różową w paście. Przy mieszanej cerze uważajcie na policzki. Tak jak mydło pachniało oliwkami, glinka rhassoul właściwie w ogóle nie ma zapachu tu zapach jest po prostu glonów i mułu ale z czasem gdy maska zacznie wysychać zapach zacznie znikać podobnie jak kolor ciemno zielony. Różnie możecie wytrzymać pierwszy raz z tą maską. Raczej nie dłużej niż 10-15 min. Sól zawarta w tym błocie jednak podrażnia troche, pobudza skórę ale przy zbyt długim stosowaniu mocno wysusza. Co do nakładania jej na niedoskonałości, z jednej strony wysusza je właściwie na następny dzień ( w trakcie nakładania zauważycie że w tych miejscach maska wysycha na biało, po zmyciu przygotujcie sie na zaczerwienienie w tych miejscach -nie martwcie sie zniknie szybo w przeciągu 30min) z drugiej strony nie jestem pewien czy nie podrażni kogoś z cerą naczynkową, przy tym byłbym uważny, bądź omijał te miejsca.
Podsumowując glika rhassoul zdecydowanie tak przy tłustej cerze i mieszanej, właściwie czarne mydło przy każdej skórze się sprawdzi, maska z morza martwego tak dla skóry tłustej, przy mieszanej z uwagą na paliczki przy wrażliwej i naczynkowej z rozsądkiem. Pozatym maska Mer Morte punktowo na przesuszenie niedoskonałości.
Ciekawostka:
* Glinkę rhassoul spokojnie możecie dodawać do codziennych żeli myjących, peelingó podobnie jak błoto i mydło czarne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz